To jest opowieść ze specjalną dedykacją dla mojego "starego" kolegi. Pozdrawiam Cię cieplutko. "jesteś małą lampeczką, drżącą pośród niezmierzonego Guten Morgen - Ton Steine Scherben zobacz tekst, tłumaczenie piosenki, obejrzyj teledysk. Na odsłonie znajdują się słowa utworu - Guten Morgen. Kochani pomozcie! Juz ktorys raz z kolei mam takie dziwne uczucie.wrazenie ze kreci mi sie w glowie ale zawrotow nie mam, , uczucie jakby było ciasno w głowiw w okolicy czoła, przez to nie moge skupic na niczym wzroku bo az mnie męczy patrzenie.Czasem uczucie jakby ciśnienia w głowie, jak by tam cos falowało, jakby glowa byla pełna I ogolnie takie dziwne uczucie totalnego Bajka o osiołku Było to daleko stąd, na pewnej farmie. Któregoś dnia osioł farmera wpadł do głębokiej studni. Zwierzę ryczało żałośnie godzinami, podczas gdy farmer zastanawiał się, co zrobić. Życie jest małą ściemniarą z zespołem LemON śpiewała Karolina Nawrocka, laureatka ubiegłorocznej edycji konkursu PRZEBOJOWE DUETY. Posłuchajcie :) Jeśli ktoś z Was marzy o tym, aby stanąć na penggunaan listrik berikut yang dapat membahayakan keselamatan adalah. Ciągle mam pecha, nic mi nie wychodzi, ciąży nade mną jakieś fatum… Na pewno nie raz w Twojej głowie pojawiły się takie myśli. Kiedy coś nie idzie po naszej myśli, często zakładamy, że z góry jesteśmy skazani na porażkę. Nic bardziej mylnego. Jasnowidz Amala odkryła niezwykły sposób, dzięki któremu spełnienie naszych najskrytszych marzeń staje się możliwe! Jak? Koniecznie przeczytaj historię Pani Magdaleny. Historia Pani Magdaleny z Bełchatowa: Moje problemy zaczęły się w momencie, gdy mój mąż zdecydował się zostawić mnie i nasze dzieci dla młodszej kobiety. Byłam załamana, nie wiedziałam co dalej z nami będzie. Nieszczęścia niestety chodzą parami i nie zapowiadało się, abym szybko uwolniła się od tego problemu. Poza rozprawą rozwodową czekała mnie jeszcze długa walka o nasze mieszkanie i alimenty na dzieci, których mąż nie chciał płacić. Zastanawiałam się, dlaczego los tak mnie pokarał? W jednej chwili zostałam sama z dziećmi, bez pracy, bez środków do życia, bez nadziei na lepsze jutro… Wtedy jednak trafiłam na reklamę Rytuału Życzeń od Jasnowidz Amali. Nigdy raczej nie wierzyłam w magię i rytuały, ale co miałam do stracenia? Zadzwoniłam pod podany numer i zamówiłam Przewodnik Ezoteryczny z Rytuałem Życzeń. Dodatkowo otrzymałam Dzwonki Ziszczania Pragnień, które miały wzmocnić działanie rytuału. Nie zależało mi na wielkiej wygranej, ogromnym domu, czy pięknym samochodzie. Chciałam po prostu zakończyć sprawę z mężem i żyć w szczęściu i spokoju z moimi dziećmi. Do tej pory nie mogę uwierzyć w to co się stało po niespełna miesiącu… Moje marzenia się spełniły! Dzięki Rytuałowi Życzeń po długich miesiącach udało mi się wywalczyć przed sądem alimenty. Poza tym znalazłam pracę, dzięki której nie będę musiała się już martwić o przyszłość moją i moich dzieci! Jestem ogromnie wdzięczna Jasnowidz Amali za jej pomoc. ~ mama 7-letniego Tomka i 4-letniej Karolinki Czy dzwonki spełniają marzenia? Marzenia towarzyszą nam każdego dnia. Myślimy o tym, aby wygrać na loterii, spotkać miłość swojego życia, wyruszyć w podróż dookoła świata, znaleźć lepiej płatną pracę… Jednak najczęściej marzenia te pozostają tylko fantazją i nie robimy nic, aby je spełnić. A przecież do szczęścia potrzeba naprawdę niewiele! Zamiast wyobrażać sobie jak mogłoby wyglądać nasze życie, wystarczy zrobić jeden krok i zacząć działać. To właśnie strach i obawa przed porażką nas blokują, a dokładniej nasze czakry, które zakłócają przepływ energetyczny. Nie czekaj, aż los sam wyjdzie Ci naprzeciw – zacznij działać by spełnić najskrytsze marzenia! 834 osoby skorzystały już z Rytuału Życzeń i spełniły swoje marzenia. Dołącz do nich! Jasnowidz zdradza sekret Aby pomóc w pozbyciu się blokad energetycznych znana Jasnowidz Amala opracowała niezwykły Rytuał Życzeń, który może pomóc w spełnianiu naszych najskrytszych pragnień! Rytuał Życzeń skupia się na usunięciu wszelkich przeszkód, które stają nam na drodze do zrealizowania naszych największych pragnień. Dzięki temu zostaje uwolniona energia niezbędna do ich ziszczenia. Najprościej mówiąc, rytuał pomaga skoncentrować korzystne zrządzenia losu w ten sposób, by marzenia stopniowo przeszło ze strefy fantazji do rzeczywistości. I to bez względu na to, czego dotyczą – finansów, miłości, pracy czy rodziny. Co to może dla Ciebie oznaczać? Koniec zamartwiania się, koniec niepewności! Możesz zyskać cenne poczucie bezpieczeństwa, dzięki czemu w końcu zaczniesz w pełni korzystać z życia. Spełnij marzenia! Dostatek i bogactwo? Spokój ducha i głowa wolna od nerwów? Miłość i namiętność? To wszystko jest w zasięgu Twojej ręki. Uwierz w to! Podejmij wędrówkę w kierunku życiowego spełnienia. Rytuał może zostać wykonany w każdej chwili. Nie ma znaczenia to, w jakim punkcie życia jesteś, czego pragniesz i z czym się borykasz. Najważniejsze jest tylko to, że Twoje życzenie wciąż pozostaje w fazie wyobrażeń. Zmiany mogą zacząć się w każdym momencie! Moc Jasnowidz Amali zaopiekuje się Tobą i Twoimi pragnieniami. Rytuał Spełnienia Życzeń został tak przygotowany, aby realizacja Twojego marzenia nigdy nie odbyła się kosztem drugiej osoby, a jedynie była jak najskuteczniejsza i najszybsza. Sprawdź czy Rytuał Życzeń jest dla Ciebie! Czy kiedykolwiek: – Marzyłeś o wygranej na loterii? – Wyobrażałeś sobie miłość niczym z komedii romantycznej? – Zastanawiałeś się jakby to było podróżować po całym świecie? – Myślałeś co zrobić, aby osiągnąć szczęście? – Po prostu chciałeś zmienić coś w swoim życiu? Jeśli choć raz odpowiedziałeś TAK, to koniecznie przeczytaj i dowiedz się więcej na temat Rytuału Życzeń! To starannie przygotowany akt magiczny, ukierunkowany w stronę ziszczenia najskrytszych marzeń i pragnień osoby, w której intencji jest odprawiany. W krótkim czasie odmieni się Twoje życie! Wzmocnij działanie! Jeśli ciągle masz obawy, że Rytuał Życzeń nie sprosta Twoim marzeniom, możesz dodatkowo wzmocnić go Dzwonkami Ziszczania Pragnień. Ten niezwykły artefakt wywodzący się z Dalekiego Wschodu wzmaga moc Rytuału i daje Ci możliwość aktywnego wspierania ceremoniału wykonanego przez Jasnowidz Amalę. Wystarczy, że co 3 dni przez łączny okres 14 dni będziesz dzwonić Dzwonkami o ściśle wyznaczonej godzinie. Podczas gdy dźwięk Dzwonków będzie wprawiał w wibracje Twoją aurę, intensywnie wizualizuj spełnienie życzenia oraz wypowiadaj – w myślach lub na głos – jego treść. To spowoduje, że proces urzeczywistniania Twojego pragnienia zostanie przyspieszony. Nie czekaj, już dziś wykonaj pierwszy krok ku spełnieniu Twoich marzeń! Blog „ŻYCIE JEST MAŁĄ ŚCIEMNIARĄ.” Z PASJĄ ŻYJESZ JAK CHCESZ!Godzinami opowiadasz o rowerowych doznaniach. Z łatwością wyliczasz każdy załamek trasy. Z wypiekami na twarzy dyskutujesz o przełożeniach. Planujesz dalekie trasy lub pędzisz w nieznane leśnymi szutrami. Trudno z Tobą być. Patrzysz na świat przez koła roweru. Jak przez różowe okulary. „BĘDZIE, BĘDZIE ZABAWA !”POZNAJ PANA FARLEYAStoi w kącie. Najchętniej schowałby się w mysią dziurę. Ale nie ma takiej nory, w którą by się zmieścił. No chyba, że gawra niedźwiedzia. Co za wstyd. I jeszcze ten śmiech. I te wyzwiska. Tłuścioch, grubas, potwór. Niech tylko sypnie śniegiem. On im jeszcze pokaże ! Z BIELIZNĄ, CZY BEZ ?OSTUDZI CIAŁO A ROZGRZEJE SERCE. TEAM TERMOAKTYNYCH to osobliwy gatunek ludzki. „Pokonam siebie…” śpiewa z Feelem. Taką mam pewność. Podnosi poprzeczkę, z każdym wyjściem na rower. Uśmiechasz się pod nosem, ale przyznajesz mi rację. Bo jak wytłumaczysz „normalnym” ludziom zimowe jazdy. Że niby piękna aura, że to dla zdrowia. Taa, Zawsze chcesz „Wyżej, Mocniej, Dalej”. MNIEJ NIŻ ZERO. WYGRAJ SPARING Z ZIMĄ !„LADIES AND GENTLEMEN…LET’S GET READY RUMBLE !”Suchy mróz trzeszczy pod kołami. Kryształki lodu siekają twarz. Mrużysz oczy. „Hej, chcemy już do domu!” krzyczą zgrabiałe dłonie i stopy. Wrócisz do narożnika? Przegrasz sparing z zimą ? A może przygotujesz się na przyzwoitą rozpierduchę? Oczywiście nie mogło obejść się bez imprezy. Zabawa trwała do białego rana. Wojtek kilka razy chwalił się przed wszystkimi jakim to on jest szczęściarzem, że zgodziłam się zostać jego żoną. Około piątej postanowiłam zabrać go do domu. Niestety nie było to takie proste gdyż ledwo trzymał się na nogach. Swoją drogą nie tylko ja miałam taki problem. Pół zespołu narąbało się jak stodoła i każda z dziewczyn próbowała doprowadzić do jakiegokolwiek stanu używalności swoją drugą połówkę. Jakimś cudem udało mi się wpakować Wojtka do taksówki, ale na tym niestety koszmar się nie zakończył gdyż pan Włodarczyk postanowił uciąć sobie drzemkę w taksówce. Na szczęście pan taksówkarz okazał się na tyle miły, że pomógł mi wprowadzić go do domu. Tak na marginesie dostał za to całkiem niezły napiwek. Kiedy odprowadziłam taksówkarza i wróciłam do domu ujrzałam Wojtka tańczącego ze szczotką. Niewiele myśląc złapałam za telefon i nagrałam tą całą idiotyczną sytuację. Nie wiem jakim cudem udało mi się utrzymać telefon gdyż cały czas zwijałam się ze śmiechu. -Mogę zapytać co ty robisz? -Jak to co? Tańczę, nie widać? -Widać, ale dlaczego tańczysz ze szczotką? - w odpowiedzi wzruszył tylko ramionami i tańczył dalej. Stanęłam obok niego, wyjęłam mu szczotkę z ręki. Złapałam go pod ramię i zaprowadziłam do sypialni. Położyłam go na łóżku zdjęłam koszulę i spodnie, a potem przykryłam kołdrą. Kiedy chciałam wyjść z sypialni usłyszałam jego głos. -Nie zostaniesz ze mną? -Nie mam zamiaru z tobą spać. Śmierdzisz alkoholem na kilometr. Miłej nocy. Zamknęłam drzwi i udałam się do kuchni. Zrobiłam sobie herbatę malinową i usiadłam na kanapie w salonie. Kiedy opróżniłam kubek postanowiłam, że zaniosę mu do pokoju butelkę wody i jakieś tabletki przeciwbólowe żeby nie budził mnie z samego rana bo na pewno będzie miał ogromnego kaca. Wojtek pochrapywał już sobie spokojnie w sypialni kiedy do niego weszłam. Zostawiłam wszystko i poszłam do pokoju gościnnego by po chwili oddać się w objęcia Morfeusza. Następnego dnia obudził mnie trzask dochodzący z kuchni. Spojrzałam na zegarek, na którym widniała godzina dwunasta. Ubrałam szybko szlafrok i weszłam do kuchni. Przy kuchence stał Wojtek w samych bokserkach i coś gotował. Właściwie nie powinnam nazywać tego gotowaniem. -Co ty robisz? -Chciałem zrobić ci śniadanie do łóżka, ale widzę, że już wstałaś. -Obudziłbyś umarłego. Następnym razem postaraj się tak nie rozbijać. -Ale skoro już tutaj jesteś to może zaczniemy od deseru – podszedł do mnie i pocałował. -Nie jesteś przypadkiem zmęczony? -Nie, mam bardzo dużo energii – wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni. Po wszystkim leżeliśmy wtuleni kiedy przerwał nam dźwięk dzwonka do drzwi. Wojtek założył tylko spodnie i poszedł otworzyć drzwi. Ja szybko założyłam na siebie jakąś koszulkę i spodnie. Po chwili usłyszałam krzyk Wojtka. -Do ciebie. Wyszłam z sypialni. W salonie siedziała jakaś kobieta z mężczyzną. Słodko w c*uj :D gorąco na dworze, gorąco w domu. chyba wybywam z książką na dwór :D pozdrawiam was serdecznie o zostawienie jakiegokolwiek komentarza. może być nawet buźka, żebym tylko wiedział, że to czytacie Rozdział 11 "Pewnie,przystojniaku" Życie jest małą ściemniarą,wróblicą,wygą,cwaniarą, Plączę nam nogi i mówi idź ! Nie wiesz, nie ufaj mi ! Życie jest małą ściemniarą,francą,wróblicą,cwaniarą, Plącze nam nogi i mówi idź ! Wkręceni w zgubną nić ! Rozdział z dedykacją dla Viki Verads :) Leon Jestem cały zdenerwowany,mój przyjaciel Federico nie wrócił jeszcze do hotelu,chociaż dawno minęła godzina wejścia do niewiedzą o tym nauczyciele,że go do tej pory nie jak susły zasnęli dwie godziny najchętniej poszedłbym się spać,ale nie mogę myśląc o tym,że Fede jeszcze nie wrócił do hotelu. Czułem,że jeśli on wróci będzie potrzebował się komuś 5 minutach usłyszałem,że do naszego pokoju ktoś otwiera kluczem drzwi,wchodzi do przedpokoju,w nim zapala lampkę nocną,odkłada klucze na komodę,ściąga buty i coś wiesz na idzie w stronę łóżek,w końcu orientuję się,że przyszła nasza zguba. - No w końcu jesteś,gdzie byłeś ? Wiesz jak się Powiedziałem to cicho,aby nie obudzić reszty i miałem do niego pretensje o to,że nie zadzwonił,ze wróci późno. - Przepraszam,zapomniałem telefonu i nie miałem jak zadzwonić,żeby wam powiedzieć,że zrobię sobie bardzo długi Odparł,i usiadł się na swoje łóżko,powtórzyłem jego czynność i usiadłem obok niego. - Wszystko jest okey,nie martw chciałeś go pocieszyć,coś jest na rzeczy. - No ale tak wyszło. - Dlaczego zniknąłeś ? Coś się stało ? - Powiedz mi jedno dlaczego dziewczyny są takie,że potrafią cię okłamywać bardzo długo i nawet nie za drgną na dalej w nie brną. - Może boją się,reakcji kogoś komu miałby to bywa i różne są reakcje. - W moim życiu od dzisiaj panuję jeden wielki chaos i nie umiem go poukładać. - To coś jest związane z Ludmiłą ? - Yhmm i nie wiem jak z nią mam zacząć rozmowę. - Może na spokojnie,wtedy wszystko się wyjaśni. - Ale ja nie umiem porozmawiać na spokojnie,musi kilka dni przeminąć,żebym coś zrozumiał. - To daj sobie i jej czas,może wtedy coś się wyjaśni. - Zobaczę. - Idę spać,dobranoc ! Tylko pomyśl o czym ci mówiłem ! - Poklepałem go po plecach i położyłem się do łóżka,zasnąłem w szybkim tempie. ~Następny dzień~ Ludmiła Szukam wszędzie Federico i nie mogę go znaleźć,gdy byłam w jego pokoju chłopacy mówili,ze wyszedł godzinę temu się wieczorem zachowywał się podobnie nic nikomu nie mówi za dużo i ucieka,jakby go coś męczyło,gdybym wiedziała tylko się o niego ! Jest zauważyłam go w pobliskim parku,ale w nim pięknie,tak romantycznie,może to jakiś znak ? - Federico wszędzie Cię szukałam ! - Powiedziałam szczęśliwa,widząc,że jest cały i go pocałować ale się odsunął,musi być coś nie tak-mówiła mi moja podświadomość. - Nie potrzebnie,powiedziałem chłopakom,że Powiedział oschle i w ogóle nie spojrzał na mnie. - To wiem,ale dlaczego unikasz mnie ? - Spytałam się nie pewnie,a cała moja dusza była zła na niego i zawiedziona. - Zdaję Ci pod nosem. - Coś się stało ? Jesteś jakiś spięty,inny. - Nic się nie wyciągaj pochopnych Krzyknął,przeraziłam się jego tonem i zachowaniem wobec mnie. - Nie chciałam cie Powiedziałem nie pewnie,nie wiedząc jak może zareagować. - Ale to zrobiłaś,nie chcę z tobą mnie ! - Tylko ja nie wiem co zrobiłam źle,wytłumacz mi ! - Żarzą bardzo dziwny wobec mnie. Zachowywał się jakbym stała się dla niego obca i nie się z nim stało. - Nie chcę z Tobą rozmawiać, Krzyknął i rozkazał mi wykonać jego rozkaz,nie poznaję go to nie ten sam chłopak ,w którym się zakochałam,któremu oddałam moje serce. - Możesz mi wyznać co cie Oznajmiłam sympatycznym głosem,nie chciałam,żeby wyczuł,że straciłam chęci do walczenia o niego. - Lepiej będzie jak ja Powiedział i sprytnie mnie ominął. - Federico,Fede...- Krzyczałam jego imię i postanowiłam pobiec za to nic nie dało bo uciekł mi z pola widzenia i wróciłam do hotelu aby porozmawiać o tym z dziewczynami. Violetta - Hej Leon ! - Krzyknęłam uradowana widząc mojego przyjaciela,chodzącego po holu hotelowym. - No cześć, przywitałaś się ze Oznajmił uradowany i stanowczy. - No to co proponujesz ? - Spytałam wesoło i zaciekawiona tym czego mu brakuję. - Przytulas,ale bardzo Powiedział uradowany,myśląc o tym,że na sto procent się zgodzę. - Dla Ciebie Powiedziałem ledwo przez śmiech. - Ej ten przytulas trwał za krótko na takie warunki się nie Udał,że obraził się na mnie,że za mało się przytulaliśmy,chyba to pewno mu wystarczyć. - Przestań strzelać foszki,tylko się ciesz,że w ogóle cię przytuliłam,bo nie musiałam. - Niech Ci będzie,ale zapamiętaj sobie jedno Leon Verdas nigdy nie strzela fochów. - Dobrze,już się nie kłócimy nie lubię,jak jesteśmy źli i obrażeni na siebie. - A kiedyś byliśmy ? - Na przykład wczoraj,ale szybko mi przeszło. - Na mnie,nie potrafisz się długo gniewać. - Czyżby ? Mogę spróbować - Przestań,nie zrobisz tego. - A niby czemu ? - Nie pozwolę Tobie,bo mi za bardzo na Tobie zależy,kochanie. - Leoś ! - No co nie chciałem,żebyś wyglądała jak słodki buraczek,ale ślicznie się rumienisz. - to robić. - Jeśli wyjdziesz ze mną dzisiaj na krótki spacer. - Niech Ci będzie. ~ 20 minut później ~ - Dziękuje,ci bardzo za śliczny spacer po Paryżu,ale zdecydowanie był za krótki. - Możemy to powtórzyć,jutro zapraszam cię na cale popołudnie spędzone ze ty na to ? - Jeśli przyjdziesz po mnie,to czemu nie. - To jesteśmy śliczna po Ciebie o 15:00,okey ? - Pewnie,przystojniaku ! - Od kiedy zaczynasz naśladować mnie. - Sama nie wiem, go w policzek. - No mi,a ja zniknęłam w drzwiach pokoju dziewczyn. Federico Kiedy znowu zauważyłem,że Ludmiła idzie w moją stronę,postanowiłem jej wszystko powiedzieć. - Chcesz się dowiedzieć dlaczego z Tobą nie rozmawiam ? - Zacząłem z nią rozmowę,bez owijania. - No raczej,między nami były wszystko w porządku,dopóki tutaj nie przyjechaliśmy,coś się stało kochanie ? - Gula stanęła mi kiedy zwróciła się do mnie kochanie,jak ona może się jeszcze do mnie zwracać po tym wszystkim. - Nie mów więcej do mnie kochanie,bo nie jesteśmy już razem ! - Krzyknąłem na nią wściekły. - Co ty mówisz ? - Nie dowierzała. - Co słyszysz,nie chcę tracić przez ciebie humoru,chcę się tutaj dobrze bawić ale nie z tobą tylko z Oznajmiłem jej pewny,nie chciałem,żeby poczuła się złe,ale chciałem jej to wygarnąć. - Czemu jesteś taki oschły do mnie ? - Widziałem,ze w jej oczach zbierały się łzy,ale ja się na to nie nabiorę. - Wiem o twoim pocałunku z co na drugi dzień płakałaś,a ty oświadczyłaś mi,że nic się nie stało. - Bo to nie miało dla mnie znaczenia,więc dlaczego miałabym o tym wspominać. - Żebyś była ze mną szczera w niektórych sprawach,może bym Ci wybaczył gdybyś wiedziała,że dla mnie postawą związku jest szczerość. - Federico,tylko,że mama mi Powiedziała cicho,a łzy leciały jej ciurkiem. - I o tym też nie wspomniałaś,a może ona mi to Zacząłem się zastanawiać nad tym,jaki cel miała matka Ludmiły,aby nas rozdzielić,dowiem się,kiedy wrócimy do BA. - Ale co ? - Spytała nieświadoma i jakby zagubiona w tym co mówi. - Twoją cholerną bolącą zdradę,nie chcę z Tobą dłużej rozmawiać. - Federico,zaczekaj ! - Nie mamy o czym mówić to koniec z nami ! - Powiedziałem oschle i ruszyłem przed siebie,nie chciałem dłużej patrzeć na nią i słuchać jej wyjaśnień,bo to już nie miało sensu. ~*~ ~*~ No i bum Xd Nie ma Fedemiły rozstała się,no cóż tak bywa ;) Ludmiła i tak będzie walczyć o swoją miłość lub się podda,zobaczę co z tego może wyniknąć ;p Leon i Violetta,w kolejnym rozdziale razem wychodzą i czy coś z tego wyniknie ? Rozdział 12 = 8 komentarzy :) Rozdział 10 "Zawsze będę przy tobie " To nic, kiedy płyną łzy,bo świat ma już dosyć ich . Dobrze wiesz, że warto zawsze próbować raz jeszcze Dziękuję Ci bardzo,że jako jedyna poświęciłaś czas dla mnie i napisałaś OS. Twój One Shot był śliczny,ale nie miał z kim konkurować,więc dostaniesz te wyjątkowe nagrody skrzynką g-mail,a później pokaże co dostałaś na blogu :) Oczywiście kolejne rozdziały będą dedykowane tobie ;**** Więc teraz przejdźmy do OS'a. Tytuł: "Miłość pozornie nie możliwa". Piękna, młoda 24 letnia szatynka śpieszy na spotkanie z przyjaciółką. I tak jest już spóźniona. Violetta uwielbia spotkania z Francescą. Przyjaciółka teraz jednak zaniedbuje ich przyjaźń z powodu chłopaka. Szatynce nie przeszkadza to, ponieważ obiecywały sobie, że nigdy chłopak nie zepsuje ich przyjaźni. "Miłość to najprostszy czynnik,którego czasami nikt nie potrafi zrozumieć..."-Viki Verdas -*- Dziewczyna usłyszała kawałek piosenki "Boom Clap" co sygnalizowało, że dzwoni jej telefon. Zaczęła nerwowo szukać go w torebce. Nie zauważyła jednak pewnego chłopaka, z którym, niestety się zderzyła. -Patrz jak..-Nie dokończyli ponieważ spojrzeli sobie w oczy. Nie byli w stanie powiedzieć już nic. Zatonęli w swoich oczach...Patrzyli jak zahipnotyzowani. Dopiero po jakimś czasie doszli do siebie. -Przepraszam, ja..Zagapiłam się. -Nie to ja przepraszam. Śpieszę się na spotkanie, tak właściwie jestem już spóźniony a muszę iść jeszcze do kwiaciarni. Przepraszam jeszcze raz i i odszedł. Dziewczyna nadal stała zszokowana. Czuła się tak..Dziwnie? Nie...tak niezwykle. Przypomniała sobie o spotkaniu z przyjaciółką. Kawiarnia, w której miała się z nią spotkać znajdowała się tuż za rogiem. Już po chwili 'biegu' znajdowała się na miejscu. Zobaczyła Francescę, więc podeszła do stolika przy którym siedziała. -Cześć Fran, przepraszam za w pośpiechu i na przywitanie pocałowała Fran w przed chwilą zderzyłam się z takim chłopakiem..-Dodała po czym westchnęła. -Fran, przecież widziałam go pierwszy i prawdopodobnie ostatni raz w życiu, a ty o amorach mi gadasz! -No bo ty jeszcze nigdy wzdychałaś gdy mówiłaś o chłopaku, a tym bardziej jeśli widziałaś go pierwszy raz w życiu! Opowiadaj!-Powiedziała, podkreślając słowo 'nigdy'. -Ale to był zwykły chłopak o..Pięknych zielonych oczach..Nie, nie to były zwykłe zielone oczy. Tak... -No przyznaj spodobał ci się? -Dobra już kończę. A bo wiesz, mam nadzieję, że się na mnie nie zdenerwujesz, bo... -Mój chłopak tu przyjdzie...-Powiedziała i spojrzała ma szatynkę wzrokiem mówiącym 'Przepraszam'. -I za co mam być zła? Kochacie się, spędzacie razem czas, tylko pozazdrościć... -Ale tak ostatnio, mało czasu ze sobą spędzamy. Gdy w końcu mamy czas żeby się spotkać to ja zapraszam mojego chłopaka! Jestem okropna! -Nie prawda, jesteś kochaną przyjaciółką. A kiedy ten twój chłopak przyjdzie? -Chwilę..-Powiedziała zerkając na jakąś minutkę. -O już jest!-Krzyknęła i wstała. Skierowała się do drzwi, a to co Violetta tam zobaczyła... Zobaczyła tam tego chłopaka, który przytulał Fran...Podeszli do zszokowanej szatynki. -Vilu to jest mój chłopak Leon, Leon to moja najlepsza przyjaciółka i podałam rękę Leonowi. Gdy dotknął mojej ręki, przez moje ciało przeszedł przyjemny, ciepły dreszcz. -Wiecie co, ja już muszę iść. Przepraszam Fran, i czym prędzej wyszłam z kawiarni. -Super! Zakochałam się z chłopaku przyjaciółki!-Krzyknęłam gdy byłam już daleko od kawiarenki. Tydzień później Przez ostatni tydzień Violetta spędzała każdą wolną chwilę z przyjaciółką. I Leonem. Szatynka była przekonana, że uczucie do szatyna było przelotne i nietrwałe. Tym czasem zauroczenie przerodziło się w miłość. Nie odwzajemnioną...Przynajmniej tak myślała. Prawda była zupełnie inna. Tak naprawdę, Leon również poczuł coś do Violetty. To było coś wyjątkowego. Tego nie czuł nawet przy Francesce. Myślał, że to nic nie znaczy. Jednak przez ten tydzień, poczuł, że to uczucie jest prawdziwe. Nie chciał zranić Fran ponieważ widział, że bardzo go kocha. Jego uczucie do niej jednak powoli wygasało. Wracając do Violetty. Szatynka właśnie czeka na przyjście Fran. Ma ona do przekazania coś ważnego. Dziewczyna siedzi na kanapie. Gdy usłyszała dzwonek do drzwi, zerwała się jak poparzona i podbiegła do ''wrót'' do jej królestwa. Gdy je otworzyła ujrzała swoją ucieszoną przyjaciółkę. -Cześć Violu! Od razu mówię o co chodzi bo się śpieszę.. -A może wejdziesz do środka?-Przerwała jej. -Nie! Słuchaj chcesz jechać z nami do domku nad morzem?! Na 4 dni. Wyjazd jutro! -Z jakimi wami?.. -No ja i Leon! Z jedne strony będę dużo czasu z nim spędzać, a z drugiej to przecież chłopak mojej przyjaciółki-Myślała -No dobra mogę pojechać. -Jej!!! Jak super a teraz lecę bo muszę się przygotować na randkę! -Leć! ze sztucznym uśmiechem. 3 dni później Dziś 3 przyjaciół spędza ostatnią noc w domku letniskowym nad morzem. Przez te 3 dni Violetta jeszcze bardziej zbliżyła się do Leona. Nie może tak po prostu przestać o nim myśleć, czy odkochać się. Teraz jest prawie pewna, że to nie jest zwykłe zauroczenie a prawdziwa miłość...Nie odwzajemniona niestety...Ale dziś nie przejmują się problemami. Umówili się, że zorganizują sobie mały wieczór filmowy. Violetta i Francesca przygotowują jakieś żelki i chipsy a Leon podłącza dekoder i szuka filmów. Około godziny wszystko było gotowe. Usiedli na wygodnej kanapie w pokoju i zaczęli oglądać film "Władca Pierścieni".Pod koniec filmu Francesca wstała. -Przepraszam was, ja pójdę się już położyć. -Iść z tobą?-Zapytał Leon. -Nie, nie trzeba. Pogadajcie, pooglądajcie sobie, w końcu zależy mi na waszych dobrych i zaśmiała się po czym poszła do swojego pokoju. Między Leonem i Violettą panowała niezręczna cisza. W końcu Leon się odezwał. -Jak długo znasz Fran? -Znamy się od podstawówki. -Aha.. -A wy? -Poznałem ja w parku. Zderzyliśmy się. -Tak jak my?-Zapytała już rozluźniona. -No, się. Rozmawiali jak przyjaciele, którymi podajże byli. Film ich nie interesował. Zajęli się poznawaniem się. Śmiali się jak dzieci. -Ale przyznaj, że jak zobaczyłeś mnie wtedy w kawiarni to się zdziwiłeś!-Powiedziała a tak właściwie krzyknęła roześmiana. -Ale ty też! -Nie ja nie, ale ty tak! -Ty też! -Nie! pewny siebie. -Nie!-Powiedziała i walnęła go poduszką, która leżała obok niej. -Ładnie to tak???-Zapytał i uderzył poduszką Violettę. Zaczęli się ganić po całym domu. Biegali między kanapą, stołem, pod krzesłami. Gdy Violetta nie miała siły już biegać stanęła i odwróciła się. Leon był rozpędzony i gdy zobaczył, że Violetta stanęła próbował się zatrzymać. Nie udało mi się to i wpadł na nią. Oboje spadli na kanapę stojącą za nimi. Ona leżała pod nim a ona na niej. -No to trochę speszony. Patrzyli sobie w oczy. Tak jak za pierwszym razem gdy się spotkali. Ona pod wpływem chwili podniosła głowę i musnęła jego usta. On pomimo zdziwienia odwzajemnił pocałunek. Violetta była w szoku. Musiała to zrobić. Dała upust wszystkim emocjom i uczuciom, które w sobie gromadziła. Po chwili jednak przypomniała sobie o ich sytuacji. On ma dziewczynę, którą jest jej przyjaciółka. Szybko oderwała się od szatyna. -Nie..Nie mogę! Pobiegła do swojego pokoju, w którym się zamknęła. Leon był w tej samej pozycji co wcześniej. Jeden gest potwierdził jego wszystkie obawy... Zakochał się...Ale to nie możliwe. W przyjaciółce swojej dziewczyny? No właśnie...On ma dziewczynę. Wstał i zapukał do pokoju Fran, miał nadzieje, że jeszcze nie śpi. Otworzyła mu zaspana przyjaciółka. -Obudziłem cię? -Nie..Wchodź. Wykonał polecenie dziewczyny. -Mam problem. -Gadaj. -Zakochałem się. Przepraszam, ale między nami nie ma tego co na początku. -Rozumiem.. Nie ukrywam jest mi smutno, ale ja też to zauważyłam. Co to za szczęściara? się. -Ooo...Ona cię..? -Tak. -Jaka byłam głupia! Nie zauważyłam, że mojej przyjaciółce podoba się mój, były już teraz, chłopak!!! -Nie jesteś głupia. Ja też tego nie zauważyłem, ale po tym pocałunku poczułem coś niesamowitego. Leon rozmawiał jeszcze długo z Fran. Powiedział mu, że jutro powinien powiedzieć jej co do niej czuje. Tak tez zrobi a teraz poszedł spać. Nie będzie miał takiej szansy choć jeszcze o tym nie wie... Violetta postanowiła, że wyjedzie. Odebrała chłopaka przyjaciółce, przez nią będą cierpieć.. Nie zobaczą już jej nigdy więcej. Spakowała się, napisała list do Fran i wyjechała. Niezauważona, zostawiła ich bez żadnych osobistych wyjaśnień. -*- Obudziły go krzyki. Francesca krzyczała, a raczej darł się w niebo głosy. Wstał z łóżka i poszedł w kierunku źródła krzyków. Gdy zobaczył zrozpaczoną Francescę leżącą na pościelonym łóżku w swoim pokoju, podszedł do niej i przytulił. -Co jest? -Ona wyjechała..-Powiedziała. -Co? -Wyjechała, zostawiła nas. W jej pokoju nic nie ma. Zabrała wszystko i pojechała. Poszedł do pokoju Violetty. Faktycznie. Nic tam nie było. Nie! Zaraz, zaraz była tam biała koperta. Leon wziął ją i zaniósł Francesce. -Co to?-Zapytała zdziwiona. widać, że koperta! -To do mnie? -Skoro pisze na niej Francesca to chyba i przeczytaj. -Ty to -Nie, nie czyta się cudzych korespondencji. Chwyciła list drżącymi rękoma. Otworzyła ją, wyciągnęła kartkę, którą rozłożyła i zaczęła czytać. Fran, bardzo chce cię przeprosić za zaistniałą sytuację. Jestem okropną przyjaciółką... Jak mogłam zakochać się w twoim chłopaku? Tak, zakochałam się w Leonie. Prawdopodobnie już o wszystkim wiesz. Chciałam tylko cię przeprosić, i powiedzieć a raczej napisać, że więcej nie będziesz miała ze mną problemu. Wyjechałam i nie wiem kiedy wrócę. Proszę na dzwoń i nie szukaj mnie. Nikt nie powie ci gdzie jestem. Przepraszam za wszystko. Jestem okropną przyjaciółką. Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz. Viola I jeszcze jedno. Powiedz Leonowi... A zresztą. Nic mu nie mów. Violetta. -Co ze mnie za przyjaciółka.. 6 miesięcy później Francesca i Leon wbrew woli Violetty oblecieli pół świata w poszukiwaniu szatynki. Tamtego kwietniowego dnia widzieli ją po raz ostatni. Francesca codziennie dzwoni do Violetty, jednak za każdym razem ona odrzuca połączenie. Oni nie poddają się. Jak co dzień Fran idzie do Leona. Gdy jest już przed drzwiami dzwoni domofonem. Mosiężne drzwi otwiera jej szatyn. -Hej, po czym wpuszcza ją do środka. Francesca siada na kanapie a miejsce obok niej zajmuje szatyn. -Dzwonimy? -Tak. To nasza dokładnie 184 próba dodzwonienia się do niej. -Tak. Dobra dzwoń. Francesca wybrała numer do swojej przyjaciółki i nacisnęła zieloną słuchawkę. Ku jej zdziwieniu Violetta odebrała. F: Violetta?-Gdy Leon usłyszał, że jego przyjaciółka rozmawia z Violettą na jego twarzy pojawił się uśmiech. V: Tak, Fran tak tęskniłam! F: A jesteś w Buenos Aires?! F: No to oczywiście! Dziś o 12! Za godzinę! V: Oczywiście! Będę! W parku? -I co? -Idziemy do parku!-Krzyknęła i przytuliła się do później Fran czeka na Violettę w parku. Szatynka nie wie, że Leon również tu jest. Schował się za drzewem. On i Fran mają pewien plan. Minutę później Francesca zauważyła Violettą wchodzącą na teren parku. Dziewczyny przytuliły się i zaczęły rozmawiać. Violetta przepraszała, że wyjechała i, że rozwaliła jej związek. Francesca po 30 minutach rozmowy postanowiła włączyć jej plan w życie. -Violetta, czemu nie powiedziałaś mu? -Komu? -Nie udawaj, dobrze? Czemu nie powiedziałaś Leonowi? -Ale czego mu nie powiedziałam?-Udawała głupią. -Tego, że go kochasz, na przykład? -Tak Francesca. Miałam podejść do niego i powiedzieć, och Leon mam gdzieś, że jesteś chłopakiem Fran ja cię kocham!-Powiedziała z wyczuwalnym sarkazmem w głosie. -Ja tez cię Leon, który w tym momencie wyszedł z za drzewa. Violetta zszokowana odwróciła się. Zobaczyła szatyna z wielkim bukietem czerwonych róż. -A-ale jak? Zaśmiali się. Nawet nie zauważyli kiedy Francesca ulotniła się zadowolona do domu. Usiedli na ławce. Zaczęli wyjaśniać sobie sytuację z przed 6 miesięcy. -Violu, czy ty byś chciała być moją dziewczyną?-Zapytał niepewnie po jakimś czasie. -Oczywiście, że tak!-Krzyknęła i pocałowała szatyna. On pogłębiał pocałunek. Cieszyli się, że w końcu po tak długim czasie, mogą być razem, bez żadnych lata później -Czy ty Violetto Castillo bierzesz za męża Leona Verdasa i ślubujesz mu miłość, wierność i uczciwość małżeńską?-Pyta ksiądz. Tak, dziś odbywa się ślub Violetty i Leona. Są bardzo szczęśliwi. -Tak. -A czy ty Leonie Verdasie bierzesz za żonę Violettę Castillo i ślubujesz jej miłość, wierność i uczciwość małżeńską? -Tak. -W takim razie ogłaszam was mężem i żoną. Możesz pocałować pannę zdanie ksiądz skierował do męża Violetty. Leon przyciągną kobietę swojego życia i pocałował bardzo namiętnie. Nareszcie będą razem..Teraz już na zawsze. 3 miesiące później Dziś Wigilia. Wszyscy rozpakowują prezenty. Wszyscy to znaczy- Violetta, rodzice Violetty, rodzice Leona, wszyscy przyjaciele państwa młodych i Leon. Pan Verdas jako ostatni rozpakowuje swój prezent. Czemu? To wszystko za sprawą pani Verdas, która akurat dziś chce powiedzieć swojemu mężowi o tym, że jest w 2 miesiącu ciąży. Bardzo trudno było jej ukryć ten fakt przed mężem, ale się udało. -Kochanie teraz twoja Violetta i podała paczuszkę swojemu mężowi. Nikt nie domyśla się co jest w pudełku, ponieważ nikt nie wie, że szatynka jest w ciąży. Leon otworzył zielone pudełko i szczęka opadła mu do samej ziemi. -Co stary? Dostałeś prezerwatywy?-Zaśmiał się przyjaciel Leona-Maxi. Uśmiechnięty Leon wyjął z pudełka 2 malutkie buciki. Jeden różowy, drugi niebieski. uśmiechnięta Violetta. Wszyscy zaczęli im gratulować. Jednak nie Leon. On jako jedyny stał z boku gdy wszyscy tulili Vilu. -Nie chcesz tego dziecka?-Zapytała bliska płaczu? On nic nie powiedział tylko podniósł ciężarną i pocałował namiętnie. -Bardzo się cieszę. Nawet nie wiesz jak.. I tak oto kończy się historia z początku nie szczęśliwej miłości. Nie...Poprawka. Tak zaczyna się, Zupełnie nowa historia, rodziny Verdas.. *_* *_* *_* One Shot bardzo cudowny ♥! Co do tego,że była jedna nie jestem zła na was ;) I tak was wszystkich kocham O poranku obudziły mnie promienie światła,które próbowały przedostać się przez żaluzje do mojego słoneczne nie dały mi dalej spać jakby mnie ostrzegały,że jest bardzo ciężki dzień przede się z tego,że Tomas postanowił mnie odpuścić i zgodził się zostać moim przyjacielem na pomyślałam,że ubiorę się w różową na dół a na dole cała radosna siedziała mama,która coś podśpiewywała sobie. - O hej córcia co ty taka nie w humorze ? - A z jakie powodu mam skakać z radości co ? - No jak to z czego,nie świętujesz tego wspaniałego dnia. - Mówiąc wspaniały dzień,o co ci dokładnie chodzi ? - Z tego powodu,że rzuciłaś tą centymetrową grzywkę i wreście spotykasz się z normalnym chłopakiem. - A z czego wysuwasz takie podejrzenia ? I jak ty możesz obrażać Federico. - Nie udawaj,że nic nie kto wczoraj wieczorem w twoim pokoju całował się z Tomasem. Może mi za chwilę powiesz,że był to twój jeśli chodzi o Federico to ja mogę mówić co mi się żywnie podoba. - Przestań wygadywać takie i Tomas to było....nic bardzo nie stworzone rzeczy i zapamiętaj kocham Federico. - Gdybyś go kochała nie wyrabiałaś byś takich przynajmniej miała byś grosz szacunku do swojego chłopaka i byś go nie zdradziła. - Wiesz co,ja nie chcę tego się wyjaśniło i ja i Tomas jesteśmy tylko przyjaciółmi. - A Federico wszystko wie ? - Nie i się nie dowie. - Moja w tym głowa,że się dowie. - I tak ci nie uwierzy,nie masz dowodów. -Jeszcze się zdziwisz popatrz na to. - Nie wykorzystasz tego przeciwko mnie. - Zrobię wszystko abyś z nim nie czasu dwa tygodnie,po tych dwóch tygodniach obiecuję Ci,że on się Nie chciałam słuchać więcej gróźb mojej rację z tym,że nie powinnam okłamywać Federico,ale ja nie wiem co mam mu powiem to może mnie rzucić od razu ale ja bym nie wytrzymała bez z domu bez słowa nawet mamcia nie chciała mnie zatrzymywać,chyba wołała abym to na spokojnie sobie nie wiem co się ze mną dzieję. Jaka ja byłam głupia,że dopuściłam się do tego pocałunku,może na chwilę się zapomniałam,ale nie mogę usprawiedliwiać swojego zachowania,wiem tylko,że postąpiłam źle i muszę coś z tym zrobić. Federico Kiedy przyszedłem do szkoły po całym studiu szukałem się za nią stęskniłem dlatego chciałem ją jak najszybciej zobaczyć i przytulić się do niej jak najmocniej w szatnią usłyszałem płacz jakieś dziewczyny w pierwszej chwili nie pomyślałem sobie,że to może być moja blondynkę,ale po dalszym płaczu rozpoznałem ją,kiedy odtworzyłem drzwi od szatni zobaczyłem ją siedziała na podłodze i nie przestawała ją do siebie,po chwili były już wszystko w porządku. - Kochanie co się stało ? -Nnic takkiego. - Widzę,że jest z tobą coś nie były wszystko w porządku nie zachowywałaś byś się tak. Hej,uśmiechnij się i pamiętaj,że możesz mi powiedzieć prawdę. - Mogę Ci coś zachowasz to w sekrecie. - Obiecuję. - Moja przyjaciółka zdradziła swojego chłopaka,to znaczy pocałowała innego,który dla niej ten pocałunek nic nie bardzo boi się zachowania swojego chłopaka,jak na to ty co byś zrobił ? - Sam nie wiem,ale wiem,że na pewno tak szybko bym chyba nie wybaczył musiałbym się tym oswoić. Ale jeśli nic dla tej twojej przyjaciółki to nic nie znaczyło to się nie martw oni sami sobie - Tak masz rację. - To dlaczego płakałaś ? Z ich powodu ? - Może a nie Cię,że wczoraj się nie spotkaliśmy bardzo Cię Kocham chcę abyś o tym wiedział. - Ja to wiem i też Cię się. Leon Pablo przed chwilą powiedział,że wszystkich czyli naszą klasę zaprasza na aulę ma coś bardzo ważnego do ogłoszenia. - Drodzy uczniowie,wiemy,że jest to wasz ostatni rok w tej abyście jak najlepiej zapamiętali ten szczególny dla was za dwa tygodnie wyjeżdżacie na pierwszą waszą wycieczkę na pięć dni do wycieczki jest dla was ufundowany,musicie tylko przynieść zgodę rodziców i wycieczki będą : Antonio i jakieś pytania ? - Tak ja mam !-podniosłem rękę do góry. - Proszę,Leon zabierz głos. - Jak będą rozdzielone pokoje i o której wyruszamy ? - będą miały jedne wspólny pokój,jeśli się zgodzą,a chłopaki będziemy o około 8 nie ma więcej pytań zapraszam was do klasy. *~* Przepraszam za tak badziewny rozdział ;( Kochani dziękuję wam za wszystkie komentarze pod poprzednim rozdziałem,jesteście wspaniali <3 Mama Ludmiły szantażuję ją,czy z tego wyniknie co z tego wyniknie ? Następny rozdział pojawi się jeszcze nie wiem kiedy. Rozdział 10 = 8 komentarzy ;) Jak wam się podoba nowy wygląd bloga ? Przypominam o konkursie na OS,który trwa do 9 listopada. Jak na razie dostałam jedną pracę i jest mi strasznie smutno ;( Nacisnęłam na dzwonek do drzwi. Po chwili usłyszałam kroki i drzwi się otworzyły. -Tosia?- zapytał Bartek z lekkim niedowierzaniem. uśmiechnęłam się krzywo. -Co Ty tu robisz?- pytanie Bartka przywołało wspomnienie rozmowy z rodzicami, oczy mi się zaszkliły a po policzkach mimowolnie znów popłynęły Ej ej ej, co się dzieje?- przyciągnął mnie do siebie po czym wziął na ręce i zaniósł do salonu. Posadził sobie na kolanach a ja cicho płakałam, w Kurka kochulkę wsiąkały łzy. Dopiero po chwili ściągnał mi kurtkę i buty. Wspaniałomyślnie już nie pytał co się wydarzyło. Siedzieliśmy tak dopuki nie zasnęłam. Obudziłam się w środku nocy. Zachciało mi się pić, na początku nie bardzo wiedziałam gdzie jestem i co tu robię, po chwili wszystko wróciło. Równy oddech Bartka leżącego koło mnie i ciepło od niego bijące było uspokajające. Niechętnie wstałam z cieplutkiego łóżka i poszłam do kuchni żeby poszukać jakiejś wody. Dopiero w kuchni uświadomiłam sobie, że jestem ubrana w Bartka koszulkę, doszłam do wniosku że musiał mnie przebrać. Znalazłam do połowy opróżnioną butelkę wody niegazowanej, nie przejmując się za bardzo szukaniem szklanki piłam z butelki, później jeszcze krótka wycieczka do łazienki. Kiedy zobaczyłam swoje odbicie w lustrze przestraszyłam się sama siebie, zapuchnięte oczy, włosy wyglądały jak by cały rok grzebienia nie widziały do tego blada cera, w takim stanie mogłam śmiało iść na halloween. Wróciłam do łóżka i mocno przytuliłam się do Bartka, sen przyszedł bardzo szybko. Kolejny raz obudziłam się kiedy było już widno. Bartka już nie było, zostawił mi tylko karteczkę na poduszce "Jestem na treningu B." Szukałam jakiego kolwiek źródła odmierzającego czas, równie dobrze mogła bym się spodziewać zegara słonecznego na środku pokoju. Poszłam do salonu nie mogąc nigdzie znaleźć telefonu, sprawdziłam ławę i kanapę, nigdzie go nie było. Zastanowiłam gdzie go ostatni raz widziałam, chyba na siedzeniu w samochodzie, a później zgarnęłam go do kieszeni kurtki, kurtka leżała na kanapie ale teraz jej tu nie ma, poszłam na korytaż, wisiała na wieszaku. Sprawdziłam lewą później prawą kieszeń, jest! Rzuciłam okiem na wyświetlacz 9:03 i kilka nieodebranych połączeń: mama i Monika. Nie chciało mi się teraz z nikim rozmawiać. Spowrotem poszłam do kuchni, otworzyłam lodówkę, cienko. Biały ser, pierwszej świeżości to on na pewno nie był, szynka nie wiadomo od jak dawna tam leżała, zmętniałe mleko, koniecznie przydały by się zakupy. Usiadłam przy stole i zastanowiłam się co trzeba kupić, zrobiłam listę, ubrałam się i poszłam do najbliższego sklepu, równocześnie zastanawiając się co zrobić na obiad. Miałam ochotę na rybę, tak!, pieczona ryba to świetny pomysł. Kupiłam wszystkie potrzebne składniki i ruszylam w drogę powrotną do mieszkania. Dochodziła 10, automatycznie włączyłam telewizor żeby nie siedzieć w cichym pustym mieszkaniu, przynajmniej stwarzał pozory że ktoś coś do mnie mówi, wyrzuciłam całą zawartość Bartka lodówki i rozpakowałam zakupy, było stanowczo za wcześnie żeby już brać się za obiad. Wygodnie leżałam na kanapie i oglądałam jakieś powtórki seriali, tak mnie to wciągnęło, że nawet nie zauważyłam kiedy dobiła 12, akurat ryba mi się rozmroziła, natarłam ją przyprawami i włożyłam do piekarnika. Uświadomiłam sobie, że nie mam pojęcia o której wraca Bartek, niby mój chłopak a tylu rzeczy o nim nie wiem. Do ryby miał być ryż ale stwierdziłam że do ugotowania tych białych ziarenek potrzebuję 15 minut więc równie dobrze mogę to zrobić jak Kurek wróci żeby było ciepłe. Podczas kiedy rybka smażyła się w piekarniku wzięłam się za sprzątanie łazienki, pierwsze co to nastawiłam pralkę bo z kosza na brudną bieliznę już się wszystko wysypuje. Myjąc lustro, płytki i wannę robiłam krótkie kursy do kuchni żeby sprawdzić jak rybka, kiedy myłam podłogę piekarnik już był wyłączony a piękny aromat rozchodził się po całym mieszkaniu. Niestety podczas wykonywania tej czynności znów zaczęłam ryczeć, nie mogąc zrozumieć aż tak gwałtownego zachowania rodziców. Kiedy zadzowniły klucze w otwieranych drzwiach siedziałam na zimnych płytkach w łązience oparta o wannę z twarzą schowaną w dłoniach, w takiej też pozycji znalazł mnie Bartek. Bez słowa siadł koło mnie i też oparł się o wannę, przygąrnął mnie do siebie. -Powiedz wreszcie co Ci się stało? Ulży Ci. -Rozmawiałam z rodzicami i... -Kiedy? -Wczoraj, od razu z Warszawy pojechałyśmy z Monią do domu, tzn nie od razu bo jeszcze zahaczyłyśmy o Łódź ale tylko na chwilkę bo... -Dobrze, dobrze co dalej. -Co mam Ci powiedzieć? Rozmowa skończyła się tak, że ojciec trzasnął drzwiami wychodząc z domu a mama poszła za nim. -Czyli zachwyceni nie byli. -Mało powiedziane. -Sprzątałaś?- zapytał Bartek rozglądając się po łazience. kiwnęłam A w piekarniku jest ryba, rozbierz się a ja ugotuję ryż. -Zrobiłaś obiad? Będę Ci dzisiaj cały dzień na rękach wstał i wziął mnie na ręce, zaczęłam się śmiać przez chwilę zapominając o rodzicach. Reszta dnia minęła w spokoju, obejrzeliśmy film, Bartek opowiedział jak przebiegał trening, obiecał mnie jutro zabrać ze sobą. Czułam że będąc w Bełchatowie jestem pod kloszem, tam z Bartkiem moje problemy nie miały znaczenia. -Wiesz że jeszcze musisz napisać maila?- kiwnęłam z rezygnacją głową. Bartek włączył komputer, usiadłam mu na kolanach i zalogowałam się na pocztę. Napisaliśmy wspólnie z Kurkiem maila z potwierdzeniem i wcisnęłam "wyślij". Teraz już nie było odwrotu. _________________________________________________________________ Siemano Robaczki!! :D Co myślicie o braku Bartmana?? Pozwolicie, że sie nie wypowiem na ten temat ponieważ odpowiedź nie była by obektywna bo jak pewnie już wiecie nie przepadam za naszym atakującym ;) Jakie seriale oglądacie? Ja się niezmiernie cieszę, że są teraz nowe odcinki "pierwszej miłości", nie byłam fanką tego serialu dopuki nie poszłam na studia. Mnie i moją współlokatorkę strasznie wciągnął ten serial. Z polkich seriali to jeszcze bardzo lubię "przyjaciółki" ale niestety w najbliższym czasie go nie będzie. :( Do przyszłego poczytania: T.

życie jest małą ściemniarą dzwonek